Słyszę Cię wśród ptaku słów Napawam się Twym gniewem Nie zdołam już dogonić snów Krzyż niosę boskim chlebem Niewielu ma tak trudny los Rozumiem to dla Ciebie Od dziś to ja nadworny kos Rozpieszczę swoim śpiewem To tu, to tam rozpalam stos Ma miłość nie zna granic A każdą z mych dwunastu łez Już nigdy nie mam za nic Nie pytaj mnie skąd siłę mam Dam radę znacznie więcej Prowadzi mnie wewnętrzny głos Do bramy celujący * I gdy choć na chwilę wątpię słyszę: Oddychaj Żyj Nauczaj Oddech to życie Nie zapominaj Nie wątp Ufaj Jestem przy Tobie W drugiej osobie Kochaj albo rzuć Rzucaj aby kochać Zwątp czasem By się nawrócić i nigdy nie powrócić Na ścieżkę Życia By mieć NIC do ukrycia Całuje Cię czule w czoło Ojczule i Dziękuję * Wdycham świtu Zapach Wydycham Niepewność To ten dzień Najważniejszy dzień mojego życia Być może ... ostatni * Ucieczki i powroty jak spadające samoloty I mam, i nie...